Jeszcze trzydzieści lat temu towarzysze namawiali nas do zaciskania pasa. Miało to zapewnić lepszą przyszłość naszym dzieciom. Dziś rząd próbuje tego samego. Chce oszczędzać, z ta jednak różnicą, że chyba nikomu nie będzie lepiej. Ostatnie zmiany w OFE wywołują ogromną falę negatywnych emocji. Precz od naszych pieniędzy! – krzyczą obecni i przyszli emeryci. Nie wierzą w obietnice wyższych emerytur, wręcz przeciwnie, z lękiem spoglądają w przyszłość.
Zmiany w systemie emerytalnym będą drastyczne,. Dotąd 7,3 % składki trafiało do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Teraz zaledwie 2,3% dostaną OFE. To, co zostanie, czyli 5%, wpłynie na konto ZUS-u (będzie księgowane na indywidualnych kontach).
Co tak naprawdę się zmieni?
Pieniądze gromadzone w OFE były względnie bezpieczne. Przede wszystkim dlatego, iż nieuzależnione od decyzji polityków. Inwestycje były inwestowane lepiej lub gorzej, ale przynajmniej wiarygodnie i wiadomo było, że do nas wrócą (są chronione na mocy prawa międzynarodowego).
ZUS jako twór państwowy podlega nieustannej kontroli państwa. Nasze pieniądze na kontach w ZUS należą praktycznie do państwa. Wystarczy jedna ustawa, nowelizacja nowelizacji, jeden podpis, głosowanie w parlamencie, a nasza emerytura będzie wyglądać zupełnie inaczej. Brutalnie mówiąc, rząd w każdej chwili może nas oszukać i to w majestacie prawa.
Nie jest to pojedynczy głos w sprawie. Takich opinii wygłaszanych przez ekspertów słyszymy wiele. Dlaczego więc nasz rząd pozostaje głuchy na głos swoich obywateli i chce przeprowadzić reformę systemu emerytalnego, która już teraz przez wielu nazywana jest antyreformą? Dług publiczny i deficyt rosną, gdzieś trzeba ciąć. Tylko dlaczego nasze portfele? Miejmy nadzieję, że nasze konta bankowe nie ucierpią…Może faktycznie lepiej trzymać oszczędności w skarpecie?